- Jak było? Zmarzliście?
- Trochę. I zawilgliśmy . Tam jest straszna wilgoć. Widziałaś mapę miasta?
- Geometrycznie tak to wygląda. Duży porządek.
-A widziałaś te kanały? Ile ich jest? Morze w mieście. I wilgoć. Wszędzie. Od dołu, bo kanały. Z góry, bo się skrapla. Zewsząd, bo mgła.
Kamieniczki śliczne, takie kolorowe i wąskie. I stoją plecami w wodzie. W kanałach.. I strasznie pokrzywione, w różne strony. Jakby kurczyły się w ramionach i przytulały do tych obok. Albo usiłowały wypełznąć z wody.
Za to Holendrzy trzymają fason. Śnieg, deszcz, a oni na rowerach. I nawet nie są skrzywieni. No może troszeczkę. Tacy skupieni bardziej, bym powiedziała. Skoncentrowani. No wiesz, na przykład niedziela. Tak koło zera, no i ta wilgoć. U nas w wszyscy by w domu, przed telewizorem. A oni chodzą i jeżdżą…Całymi stadami… I tylko jedna rzecz wzbudza w nich emocje.
-Coffe shopy?
-Gdzie tam. Frytki. Oni maja tam takie fast foody z samymi frytkami, jak były kiedyś w Polsce , jeszcze w latach osiemdziesiątych.
-O jezu, a pamiętasz te bułki wydrążone takie z pieczarkami w środku?
-Peerelowski hot dog. Jasne. Lubiłam.
-Ciekawe czemu już ich nie robią. Sorry…To co z Holendrami?
- Tam kolejki nawet są. Do tych punktów z frytkami. Nieduże, ale jednak. I oni zsiadają z rowerów i jedzą z taką desperacją , jakby te potaty smażone miały ich uchronić przed rozpłynięciem się we mgle..
-Strasznie dziwna wizja.
-Wiem. I cały czas się dziwiłam. Trzeciego dnia kupiłam sobie te potaty i od razu zrobiło mi się lepiej. Tłuszcz zatkał mi pory skóry i przestałam namakać.
-?
- Zaimpregnowałam się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz