-Możesz rozmawiać? Gdzie jesteś?
- W Narni . Pięknie jest.
- Eeee…
-. W lesie z psem jestem.. I jest pierwszy ciepły dzień. I jest jak w Narni.
-A… ok. Kumam. Słoneczko prześwieca przez gałązek ażur? Te sprawy? Efekty specjalne matka natura zesłała.?
- No. Łzy zachwytu w oczach stają. Świetliście, przejrzyście, trikolor. Buki szare, liście brązowe i jadowicie zielony mech. I ani jeden listek nie drgnie, i ptaszki….I nawet ta para emerytów co ją spotkałam na ścieżce… Oni też wyglądali jakby byli stamtąd. Stali tam, bez ruchu, z takim z bezgranicznym brakiem myśli i niechęcią w twarzach. Jak dziwne narnijskie stworozwierza . Pękate i ospałe. Tylko ryjków im brakowało, i uszu kudłatych.
No i tak idę i patrzę i oczom moim własnym nie wierzę.
-Że Narnia istnieje?
-Nie. W to nie. Wyspy Karaibskie też istnieją i Malediwy też. A nie lądują znienacka w marcu, w naszym z suką lesie, nie? A Narnia tak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz