-I wiesz, tak sobie myślę, że w ogóle mam problem z Polską . Nie lubię Polski.
-Nie lubisz Polski.
-No. Tak samo jak Warszawy,syrenki warszawskiej i Słowackiego. Ok., sorry, ze Słowackim jest inna sprawa. Nie lubię go osobiście od czasów studiów. To uzasadnione i logiczne. Ale syrenka?
-Ty, a może nie lubisz syrenki za zaangażowanie ideologiczne?
-No… Tak. Może. Bo do przypołudnic, strzyg i płanetników i konopiełek stosunek mam bardzo ciepły na przykład.
Bo te przypołudnice, nie? Żyły na marginesie państwowości słowiańskiej, jeździły nago na drewnianym kółku, czy co tam sobie robiły. W zbożu, upale i na uboczu. Wiodły żywot pijackiej halucynacji. A syrenka? . Na cokole, z cycem wypiętym patriotycznie, tarczą i mieczem . Nawet cyc w tym kontekście przestaje być cycem i staje się narzędziem walki o niepodległość.
-Tak jak u Wolności, co wiedzie lud na barykady.
-Właśnie tak. A w sumie syrenka to całkiem fajna postać dorodna panna z dużym biustem i w połowie zwierzę.
-Ryba
-No dobra, ryba. Też zwierzę.
-W dodatku niezależna kobieta. Żyjąca we wspólnocie z innymi kobietami.
-Kobietami rybami
-Kobietami rybami. Wabiąca niewiernych napalonych żeglarzy na skały. Mogłaby zostać ikoną walczącego anarchofeminizmu .
-Ekologicznego. W końcu w jest połowie rybą .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz