-Mamo? Te lilie co stały w szafie. W butelce. Płatki
kwiatu zamoczone w spirytusie. Odkażające lilie.
Te do przemywania stłuczonych kolan.To ty je robiłaś co roku nowe? W tym
spirytusie? Czy one były cały czas te same.?
-Te same. I one
były bardzo stare. Jeszcze babcia je robiła. I one mi się nigdy nie skończyły.
-A co się z nimi stało?
-Wyrzuciłam je. One w takiej karafce
były. Nie wiem czy pamiętasz.
-Pewnie że pamiętam. Przerażające
były. I jak sobie jakoś poważniej roztłukłam kolano to
się potwornie bałam. Że wyciągniesz te straszne lilie.
-Straszne?
- Jak preparat alchemika w
formaldehydzie. Półmartwe. Z pamięcią
żywego kształtu. I kolor taki białawy miały. Trupi. Wiesz jak zazdrościłam innym
dzieciom jodyny?
- To powinnaś je sobie teraz zrobić.
Kup lilie, wrzucić w spirytus i patrz jak
się robią. Odczaruj je.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz