czwartek, 26 lipca 2012

niedziela, 22 lipca 2012

Podwodnie

-A myślicie że wszystkie ryby są drapieżnikami?
-Nie Tofiku . Są też roślinożerne.
-To pod wodą też ? Taka sama bezsensowna hierarchia jak tutaj?

środa, 18 lipca 2012

My private sun




-Wiesz dzisiaj w pracy. Straszne chmury. I od miesiąca w zasadzie pada. I moknę. Czasami schnę. A potem znowu moknę.I dzisiaj też było chmurakowato mokro  i ciemno i  nagle na chwilę, na jedną małą chwilę zza tych chmur w takiej małej dziurze nade mną wyszło słoneczko. To nie trwało długo, jakieś trzy minuty. Ale było. Cudzik miałam. Własny, prywatny.


wtorek, 10 lipca 2012

Stocznia


-Może  pójdziemy na górkę popatrzeć na stocznię?
-Teraz? Niee… Za wcześnie.  Stocznia wyrasta dopiero wieczorem.
-Jak wyrasta wieczorem?
-Światła. Potrzebują ciemności. Albo chociaż zmierzchu.
-Co  ty do mnie w stylu zen zasuwasz?
-To spójrz przez okno. Jest jasno. Widać?
-No nie…Nie. Nic. Nic nie widać jak jest jasno. Popatrz. Jakby jej tam w ogóle  nie było.

czwartek, 5 lipca 2012

Euforia



-A i jeszcze latawiec. To było wcześniej z kolei. Ojciec postanowił że będziemy puszczać latawca. Nawet pożyczył od kogoś książkę
-I on tego latawca według książki budował?
-No. Pamiętam obrazki. Te chińskie latawce, piękne i kolorowe jak smoki. Też myślałam że będziemy taki mieć. Albo chociaż że te takie kolorowe tasiemki na ogonku będą. No nie było. Latawiec był z papieru w strasznie  szkaradnym kolorze. Pomarańczowo beżowy. No więc pojechaliśmy go wypuścić, na najwyższe wzniesienie. Wiatr był jak chuj,  a latawiec nic. Ani w ogóle trochę. Ojciec zawiózł nas nawet w inne miejsce, po przeciwnej stronie kotliny. I też nic. Ale wiesz, tam była stara gazeta . I ja puściliśmy. Bez sznurka, tak po prostu do góry,  jak się wypuszcza z rąk  gołębia. Jak ona latała! Pięknie było. To był chyba listopad. Smutny szary dzień. A my? Euforia.


niedziela, 1 lipca 2012

Sąsiad





 -Wiesz co zrobił sąsiad z dołu? Wiesz co zrobił?!
-Który sąsiad?
-No ten skrzywiony z drugiego. Od żony i dzieci.
-No co?
-Powiedział mi dzień dobry i drzwi mi przytrzymał. Pierwszy raz od dziesięciu lat. A wiesz  kurwa dlaczego?
-Pojęcia nie mam. Cud? Przemiana duchowa mu się z powodu Euro dokonała?
- Też tak pomyślałam. Bo właśnie wczoraj słyszałam że nastąpiła w narodzie. Że zbudowaliśmy, zorganizowaliśmy,  porozumiewamy się po angielsku,  nie odstajemy od reszty i możemy być dumni. Ale potem niestety się okazało  że chodziło mu o to, żeby  wejść za mną po schodach i pogapić się na moją dupę.