niedziela, 29 stycznia 2012

Mróz

-Ale zimno nie?
-No. Kiedyś jak byłam mała to mi język przymarzł do furtki.
-Do furtki?
-Metalowa była. Metal na mrozie dziwnie pachniał. Chciałam sprawdzić jak smakuje.
Polizałam. I przymarzł mi język.
-I co?
-No oderwałam. Mam przecież.

-Buka przyszła i to ruska. Byłaś tam?
-Byłam.Wszystko zamarłe. Nawet pies suka szczyć wychodzić nie chce.

-O. Minus dużo jest. I mamy mróz na szybie.
- Nie patrz tam. Nie wyglądaj na ciemne i zamarłe.
-No strasznie jest. Ale wciągająco. Czarno białe w bezruchu.
-Kurwa. Takie noce są jak dotknięcie ciemnej dupy śmierci.
-Są.  Chodź. Zajaramy. I dotkniesz żywej mojej dupy jasnej.

czwartek, 26 stycznia 2012

Władca Pierścieni

 -Idziemy do kina dzisiaj. Na dwudziestą drugą, mam nadzieję, że nie zasnę. Chociaż jeszcze w kinie mi się nie udało.
-Mnie tak. Ale film był straszny. Straszny.
-To na czym zasnęłaś?
-Nie pamiętam tytułu. To było fantasy, o karłach.
-Willow?
-Nie, Willow było dawno temu. A to ostatnio. Parę lat temu.
-Ostatnio nie było filmu o karłach. No coś ty.
-Był. I był  długi.
-O karłach? Jaki tytuł? Przypomnij sobie.
-Ej no naprawdę nie pamiętam. Ale to było o dwóch ponurych karłach zmierzających w kierunku wielkiej cipy.
- Hobbici?  Oko Saurona? Władca Pierścieni?
-Tak, to był Władca Pierścieni. Właśnie.

niedziela, 22 stycznia 2012

Niedziela

-I jak tam jest? Co?
- Są chmury. Zero jest. I nie  pada
-A wieje?
-Nie, nawet nie wieje.
-To jak jest? Bo ja nie wiem czy wstawać.
-No kurde co ja ci mam jeszcze powiedzieć? Taka  zwykła normalna styczniowa chujowizna jest.

wtorek, 17 stycznia 2012

Dziewczyna z tatuażem

-Hej co tam?
-Jestem na spacerze. Z suką i niewidzialną przyjaciółką.
-Masz niewidzialną przyjaciółkę.?
-Wiem jak to brzmi, ale spójrz. Jak byłyśmy małe, to nie miałam. Z braku kandydatek. Nie było bajek ,w  których dziewczynki robią jakieś fajne rzeczy. . No weź taką śpiącą królewnę. Dla siedmiolatki  idea czekania na faceta w zamku przez sto  lat wydaje się bezdennie głupia.   A potem co?  Książę jasnowłosy kretyn, długa kieca i zimne komnaty do późnej starości. Ile  miałyśmy ? Jedną Ronję córkę zbójnika przeciw niczemu. A teraz? Najpierw była Lara Croft.   Potem Avatar .  A teraz Dziewczyna z tatuażem. 
Ty no, chłopaki się bawią w wojny. Na różne sposoby. Weź  te rekonstrukcje. Wiesz ,  co tam się dzieje? Kolegę Wikinga mam, to wiem. Tam są uszkodzenia. Odrąbane palce na przykład. I wiesz jak to nazywają? Archeologią eksperymentalną. I to są dorośli mężczyźni, oni mają żony i dzieci. A ja mam tylko niewidzialną przyjaciółkę.
-I od kiedy to tak?
-Od soboty.

czwartek, 12 stycznia 2012

Palec w dupie

-Ej , no ale przestań.  Stary, wszystkie twoje dziury są twoje, i póki żyjesz na tym świecie możesz je dowolnie wykorzystywać. I wsadzać w nie różne rzeczy, skoro ci to sprawia przyjemność. One są całkiem twoje, a nie pana Boga na przykład. Po co panu, z całym szacunkiem Bogu twoja dziura w dupie a? A?
-No tak. W zasadzie masz rację. Nie ma nic bardziej mojego niż moja dziura w dupie.
-No widzisz. I mnóstwo facetów to lubi.. Tylko większość się boi o tym powiedzieć głośno. Wiesz, ja myślę że ci co się boją najbardziej zapisują się do Pisu   albo Młodzieży Wszechpolskiej. I są  najaktywniejszymi działaczami. A wszystko po to żeby zapomnieć, jak dobrze z tym palcem w dupie.

Śpiew rowerzystów

-A kiedy byłaś?
-Ja wiem? W czerwcu jakoś. Ale jeszcze przed wakacjami . Turystów było mało. Najbardziej pamiętam ciszę. Jeszcze nie byłam w takim cichym mieście. Tylko dzwonki rowerowe słychać w tej ciszy. Z Elizą byłam, bo jakoś ani ja nie mogłam do Włoch, ani ona do Polski.. Więc umówiłyśmy się w Amsterdamie. I tak usiadłyśmy wieczorem nad kanałem. I minął nas rowerzysta. Śpiewał. Bo tak iść ulicą i śpiewać to jednak głupio, nie? A na rowerze to prawie jak w samochodzie. Masz swoją własną przestrzeń..  I przejechał następny. I następny.. I oni wszyscy śpiewali.. I ja myślałałam,  że oszalałałam i mówię do Elizy.
-They  are singing. Everybody.
- Yes. I  know it - na to ona.

wtorek, 10 stycznia 2012

Polska

-O fajne zdjęcie. Nie zmarzłaś tak?
-W sumie nie. Ale liczyłam się z tym.
-To czemu nie zabrałaś czegoś cieplejszego?
-No bo tak sobie pomyślałam, że jak wezmę tą szarą kurtkę to będę wyglądała jak z Białorusi. Wystarczy że mieliśmy Smoleńsk. I europosłów z Pisu mamy. I nie mogę tak w Holandii wyglądać.
-Pojechałaś do Holandii w pomarańczowym futrze z pobudek  patriotycznych?
-No wychodzi na to, że tak.

piątek, 6 stycznia 2012

Amsterdam


-  Jak było? Zmarzliście?
- Trochę. I zawilgliśmy . Tam jest straszna wilgoć. Widziałaś mapę miasta?
- Geometrycznie tak to wygląda. Duży porządek.
-A widziałaś te kanały? Ile ich jest? Morze w mieście. I wilgoć. Wszędzie. Od dołu, bo kanały. Z góry, bo się skrapla. Zewsząd, bo mgła.
Kamieniczki śliczne, takie  kolorowe i wąskie. I  stoją plecami w wodzie. W kanałach..  I strasznie pokrzywione, w  różne strony. Jakby kurczyły się w ramionach i przytulały do tych obok. Albo usiłowały wypełznąć z wody.
 Za to Holendrzy  trzymają fason. Śnieg, deszcz, a oni na rowerach. I nawet nie są skrzywieni. No może troszeczkę. Tacy skupieni bardziej, bym powiedziała. Skoncentrowani. No wiesz, na przykład niedziela. Tak koło zera, no i ta wilgoć. U nas w  wszyscy by w domu, przed telewizorem. A oni chodzą i jeżdżą…Całymi stadami… I tylko jedna rzecz wzbudza w nich emocje.
-Coffe shopy?
-Gdzie tam. Frytki. Oni maja tam takie fast foody z  samymi  frytkami, jak były kiedyś w Polsce , jeszcze w latach osiemdziesiątych.
-O jezu, a pamiętasz te bułki wydrążone takie z pieczarkami w środku?
-Peerelowski hot dog. Jasne. Lubiłam.
-Ciekawe czemu już ich nie robią.  Sorry…To co z Holendrami?
-  Tam kolejki nawet są. Do tych punktów z frytkami. Nieduże, ale  jednak. I oni zsiadają z rowerów i   jedzą  z  taką desperacją , jakby te potaty smażone miały ich uchronić przed rozpłynięciem się we mgle..
-Strasznie dziwna wizja.
-Wiem. I  cały czas się dziwiłam. Trzeciego dnia kupiłam sobie te potaty i od razu zrobiło mi się lepiej. Tłuszcz zatkał mi pory skóry i przestałam namakać.
-?
- Zaimpregnowałam  się. 

wtorek, 3 stycznia 2012

Drugi dzień nowego roku

-Gdzie byłaś?
-W innym wymiarze. Posylwestrowym. Więc poszłam się  przyklejać  do rzeczywistości . To znaczy  po sznurek. Do tego wiesz, sklepu za przejściem. Bardzo długo trwała ta podróż. Cicho ciemno i niesamowicie ciepło. Jak na styczeń.. Chemiczny był zamknięty, poszłam do tego z kosmetykami. I to nie pomogło…Kosmetyki i fajerwerki, wiesz gdzie. I  te  panie z tego sklepu…One wyglądały jak czarodziejki…
-Bo one są dziwne. Bardzo. Nie wydawało ci się.
-No widzisz. Więc dalej byłam w innym wymiarze, minęłam tę agencję Travel Show. Bardzo niski mężczyzn, prawie karzeł pakował cylinder do walizki.
-Robi się ciekawie. Mów dalej.  
-Ale to już koniec. Poczucie realności odzyskałam w szmateksie.  Za ladą siedział właściciel. Chyba pozwalniał  wszystkie dziewczyny z braku kasy… Był straszliwie wymięty i smutny.  I  na mnie spojrzał. I już byłam z  powrotem.
-Odczarował cię.