wtorek, 23 października 2012

Blackout



-To nie korki.
- U was też zgasło?
-Byłaś tam? Dokąd zgasło?
-Wszędzie zgasło. Jest ciemno w naszym bloku i obok i aż do estakady. Tylko stocznia się świeci.
-I jak jest? Ciemno?
- Jasno. Księżyc świeci. I bez tych świateł świat jakoś tak bardziej widać.

środa, 17 października 2012

Liście



-Pamiętasz, jak byliśmy mali? Jak nikt nie sprzątał jak opętany liścii? Jak  się  nie mieściły w kałużach? Więcej liści niż kałuży wszystkie żółte. Klonowe kałuże były. Tylko. I świeciły w ciemnościach.  A potem gniły i szarzały i robiło się ciemno.  I nadchodził listopad. I   szarugi. Straszne słowo prawda? Szaruga?

sobota, 13 października 2012

Wietrznie




-Opowiem ci coś. I od razu mówię że to niedorzeczne jest.  Wczoraj kupowałam miotłę, bo mi się zepsuła. Pomarudziłam, że nie taka, jakbym chciała, bo faktyczne jakaś rzadka była, no  ale kupiłam. I wychodzę z tego sklepu  z tą miotłą pod pachą, a pizgało jak na Uralu, wszystko fruwało. Kurz liście  reklamówki. I myśl taka mi się ulęgła. Że jak usiądę na tej miotle okrakiem to może się uda. I polecę.

poniedziałek, 8 października 2012

Punkt G




-Nie sądzisz  Nursel że coś tu niehalo ? Że polecieliśmy na księżyc jako ludzkość. I na Marsa jako łaziki kosmiczne. I broń masowego rażenia mamy . A  nadal naukowo nie stwierdzono czym jest punkt G, ani  nawet że w ogóle istnieje?

piątek, 5 października 2012

Sometimes even Polyanna has bad day

 
 
 
-Nie no. Kurwa. Po raz trzeci. Dlaczego…
-Co się stało?
-Spleśniłam kiełki. Znów.
-Spleśniłaś kiełki? Zrobiłaś z nich mgiełki?

środa, 3 października 2012

Opowieść




-Ten Grzesiu nie? To on dużo   robił w życiu. W ogóle. Na przykład jak się zaczynała polska przedsiębiorczość  w przemianach  to Grzesiu jeździł na Ukrainę na handel. Z kolegami. Różne rzeczy tam sprzedawali. Kurtki, telewizory. Całkiem im  nieźle szło. A koło Grzesia mieszkała taka straszna baba. Której on jakoś  nie lubił. I ona męczyła Grzesia, żeby jej powiedział czym można zahandlować na tej Ukrainie. Męczyła go i męczyła. W końcu jej powiedział, że tam głód i że kartoflami. Baba zabrała się na następny wyjazd z nimi. Z czterema naprawdę wielkimi worami kartofli. Kierowca autokaru znienawidził ją za te kartofle. Do bagażnika musiał wkładać. A to nie byle jakie tylko wiesz, te duże.
-No wiem które.
-I na kontroli celnej jej te kartofle przeszukiwali i przeszukiwali i nijak nie mogli wykumać przekrętu. Więc końcu oddali. Babę wyśmiali. Wjechała baba  na Ukrainę. 
-Z kartoflami 
-Z kartoflami. I dotarli na jakieś targowisko. Rozłożyła baba kartofle na targowisku. Ukraińcy, jak już zrozumieli , że ona naprawdę przyjechała z Polski sprzedać im te kartofle to się pokładali ze śmiechu.Do tego stopnia  że się Grzesiowi strasznej baby zrobiło jej żal. Na tyle że dał jej nawet jakieś telewizor  do sprzedania. Żeby sobie zarobiła. I zarobiła.  Tylko ty skumaj, że baba te kartofle z powrotem targa do Polski.  Ona ich nie może wyrzucić. I słuchaj. Na granicy. Pamiętasz te korki wtedy jak się po tydzień stało? No to utkwili w takim korku. Grzesiu z kolegami i straszną babą. I resztą wycieczki. I zrobiło się ciężko bo  wódki i kasy  wszyscy mieli w pizdu ale nic do żarcia, nic po prostu. A w okolicy kompletnie żadnego sklepu. Pustkowie. Więc wieczorem rozpalili wielkie ognisko a straszna baba wytargała wór z kartoflami. Sprzedała wszystkie. Wszystkie. Co do jednego. Trzysta dolarów zarobiła.. W jedną noc. Kusturica by tego nie wymyślił. I poczekaj. Ta historia ma jeszcze to, co jest na końcu. Prolog?
-Epilog
-Właśnie. Epilog. Następnym razem, jak Grzesiu i koledzy Grzesia jechali na Ukrainę to wzięli ze sobą po cztery worki kartofli każdy. Uczyli się chłopaki nie? Tylko okazało się że na granicy nie było korka. A kierowca autokaru miał osiem worków.