niedziela, 27 listopada 2011

Kraków

-Dobrze mi zrobił Kraków na psychikę. Chyba odzyskałam stabilność wewnętrzną.
-Lepiej ci?
-Taa. Wszystko w porządku. Jest noc, pada, jest listopad. Jadę przez Polskę polskim pekaesem ze śląskim pogrzebem w środku. I czuje się dobrze.
-Jedziesz z pogrzebem?!
-Z żałobnikami. Ze śląskimi wąsatymi wujami i dużymi śląskimi kobietami.
-I co?
-Wujowie chrapią.
-Masakra.
-Wcale nie. Dostałam kawałek drożdżówki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz