piątek, 15 czerwca 2012

Grasz w zielone?






-Ładnie jest. I świeci i pada i świetliście jest. Ładnie. I zielono... Tofiku, a u was też taka gra była  w zielone? W Grudziądzu?
-Ale nie chodzi ci o tę w której staramy się oszukać policję?
-Nie, o tę nie. O tę w której trzeba było coś zielonego mieć. Z dzieciństwa. Ona  miała niby jakieś reguły ale takie mocno niejasne, nie?
-Ty. Ona miała zajebiście niejasne reguły.
-Ale przez to ciężko było w nią  wygrać albo przegrać. Bo miała niejasne reguły i zazwyczaj ciągnęła się bez końca. Nikt nie pamiętał kiedy miał być koniec. I niby wiadomo było że trzeba było mieć to zielone, listek zielony, ale nawet takie wysuchy paprochy z kieszeni się liczyły….W zasadzie wszystko mogło być. Liczyła się sztuka przekonywania.
- Ja właśnie kiedyś przekonałem kolegę że to co mam jest zielone… A tak naprawdę to był paproch…



………

-A wiesz co Tofiku? . W sumie to teraz gramy w to samo tylko na odwrót.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz