wtorek, 29 maja 2012

Śmierć księdza




-W ogóle czasami  coś  się jednak działo. Na przykład umarł  ksiądz. Nienawidziłyśmy  go. My, dziewczynki z podstawówki. Ksiądz był  stary, głuchy i nie lubił  małych dziewczynek. Strasznie na nas krzyczał.
-Dlaczego?
 -Z  powodu hałasu.
-Przecież był głuchy
-Nielogiczne. Wiem. Ale może tylko tak nam mówił.  Może irytowałyśmy  go z całkiem innego powodu. W każdym razie umarł. Koleżanka przyniosła  wieści. Pociągnęłyśmy  do kościoła, zjednoczone jak rzadko, stadkiem, żeby zobaczyć trupa. Strasznie podekscytowane byłyśmy. Pamiętam,jak  tłoczyłyśmy  się przy barierkach, przeginałyśmy się, zamierałyśmy  w pobożnych pozach, podpatrzonych u dewotek. Wiesz, dłoń na czole i zezem przez palce.
I byłyśmy młode i żywe. A on  umarł. Całkiem trup.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz